Rozmowa z diamentowym dyrektorem sprzedaży w Betterware – Magdaleną Szewczuk
Magdalena Szewczuk jest najlepszym Liderem w Betterware. Przez ostatnie cztery lata zdobyła wszystkie tytuły w planie marketingowym. Zajmuje się przede wszystkim tworzeniem struktur sprzedaży, szkoleniami, motywacją. W jej strukturach znajduje się około 40 000 przedstawicieli. Właśnie wydała książkę„26 historii sukcesu +jedna” w której znajdują się historie ludzi, z którymi współpracuje i wiele sprawdzonych wskazówek jak odnieść sukces w marketingu sieciowym.
Menedżer Sprzedaży: Pracuje Pani w branży MLM, która jest specyficzna w porównaniu z tradycyjną siecią sprzedaży, co uważa Pani za najbardziej charakterystyczną cechę tej branży?
Magdalena Szewczuk: Wydaje mi się, przede wszystkim, że marketing sieciowy to taka branża, w której każdy może spróbować swoich sił. Niewymagane jest odpowiednie wykształcenie, wiek czy doświadczenie. Każda osoba może zacząć i w trakcie pracy nauczyć się tego biznesu. To biznes, w którym najważniejszą inwestycją jest nasz czas. Możemy osiągnąć naprawdę wiele, jeśli potraktujemy ten biznes poważnie.
M.S.: Jak rozpoczęła się Pani przygoda w branży MLM?
Magdalena Szewczuk: Zaczęło się niewinnie od firmy kosmetycznej. Nie powiem, że to był przypadek, gdyż nie wierzę w przypadki. Gdy jednak rozpoczynałam swoją przygodę z firmą Oriflame, nie zdawałam sobie sprawy, że za rogiem kryją się takie możliwości zarabiania. To było jeszcze w liceum w 2002 roku. Podczas targów edukacyjnych podeszłam do stoiska i zapytałam, czy jeśli wejdę i zostanę konsultantką, będę kupować kosmetyki taniej i od tego się zaczęło. Potem pokazano mi możliwości rozwoju, rysowano kółeczka, przedstawiano procenty i z początku nie do końca uwierzyłam, że w Polsce są takie możliwości zarabiania. Przez rok byłam sprzedawcą i dosyć dobrze mi to szło. Dopiero po roku, gdy na jednym ze spotkań zobaczyłam dziewczynę, która była ode mnie młodsza, a przedstawiła się, jako dyrektor struktury sprzedaży, pomyślałam, że taka młoda dziewczyna została dyrektorem i już zarabia, a ja jeszcze nie. To spotkanie prowadziła pewna charyzmatyczna kobieta, dzięki której coś we mnie się zmieniło. To był moment przełomowy. Od 2003 roku brałam udział we wszystkich możliwych spotkaniach, szkoleniach i rozpoczęłam swoją działalność. Przed maturą uzyskałam pierwsze poziomy w strukturze, co przekonało mnie, że ten system działa. Nie były to duże pieniądze, bo pamiętam, że w pierwszym miesiącu, kiedy zaczęłam budować grupę, zarobiłam 270 zł. Pomyślałam, więc, że jak zrobię poziom wyżej, osiągnę więcej i rzeczywiście tak było. W następnym miesiącu zarobiłam dwukrotnie więcej i zarobki systematycznie rosły przez następne lata. Uzyskałam tam poziom dyrektora sprzedaży i przez pewien okres nie mogłam pójść dalej mimo swojej aktywności. I tak zaczęłam szukać nowych możliwości. W 2007 roku pojawiłam się w firmie Betterware i od tego czasu jestem z nią związana. Przekonały mnie nie tyle produkty, ile plan marketingowy i możliwości, jakie stanęły przede mną.
M.S.:,Jakie to były możliwości?
Magdalena Szewczuk: W 2007 roku firma pojawiła się na rynku polskim, jestem jednym z jej pierwszych przedstawicieli. Gdy rozpoczynałam działalność od początku wiedziałam, co chcę robić – chciałam skupić się na budowaniu struktury, promowaniu liderów. Wiedziałam jak chcę zbudować ten biznes od podstaw. A potem już konsekwentne spotkania, szkolenia i wyjazdy. Zostałam liderem, a potem, budując grupy i promując liderów, zdobywałam kolejne tytuły. I tak przez ostatnie cztery lata udało mi się przejść przez wszystkie szczeble planu marketingowego w naszej firmie.
Wchodząc do firmy MLM nikt nie pyta, czy będziemy sprzedawać, czy budować strukturę –to zawsze my decydujemy o swojej aktywności. Ja nie tyle sprzedawałam produkty, ile możliwości planu marketingowego. I pod tym względem nadal jestem sprzedawcą. Tak naprawdę każdy z nas jest. Przecież codziennie polecamy produkty lub usługi, z których jesteśmy zadowoleni rodzinie, znajomym..Różnica jest jednak taka, że, na co dzień nikt nam za to nie płaci. Polecając produkty lub usługi firmy działającej w systemie marketingu zarabiamy tak po prostu.
M.S.: Jako dyrektor diamentowy ma Pani pod sobą zespoły ludzi, jakie widzi Pani największe przeszkody w zarządzaniu ludźmi?
Magdalena Szewczuk: W zarządzaniu ludźmi w marketingu sieciowym największym wyzwaniem jest to, że nie ma szefa. Będąc w hierarchii nad kimś, nie mogę wymagać tak, jak zwyczajowo szef. My nie mamy żadnej umowy, planów do wykonania. Jeśli dana osoba nie ma samodyscypliny to różnie bywa. Nie mogę wywierać presji – nie mam takiego wpływu, bardziej podchodzę do zarządzania ludźmi od strony motywacyjnej. Jeśli osobie zależy, mogę pełnić rolę tzw. szefa, gdyż większość osób potrzebuje kogoś takiego. Ludzie często wychodzą z założenia, iż skoro wszystko mogą i nic nie muszą, nie przykładają się A moim zadaniem jest ich zmotywować i myślę, że takim elementem motywacyjnym jest właśnie plan marketingowy. Pokazuję poszczególnym osobom wszystkie możliwości i uświadamiam, że tylko od danej osoby zależy, w jakim miejscu będzie za rok, za dwa, czy za trzy lata. Decyzja jest po stronie danej osoby, a ja ze swojej strony wspieram ją spotkaniami, szkoleniami. Sądzę, że historie osób, które odniosły sukces w tej branży są doskonałym potwierdzeniem tego systemu – skoro danej osobie się udało, dlaczego mi ma się nie udać.
W mojej opinii jednym z problemów w zarządzaniu ludźmi jest też fakt, że ludzie mają bardzo niską samooceną i niskie poczucie własnej wartości. Rolą liderów jest budowanie tych wartości. Każdy z nas potencjalnie jest geniuszem, trzeba tylko wykorzystać i trenować dane umiejętności.
Co więcej, często brak jest konsekwencji w działaniu, gdy nie przynosi ono natychmiastowych efektów. Wiele osób chciałoby od razu zarabiać ogromne sumy, a to aż tak szybko nie działa. Problemem jest również brak świadomości, iż każda działalność wymaga zaangażowania. Może w pierwszych tygodniach pracy nie widać efektów w postaci góry pieniędzy, ale z czasem one przychodzą. Ważne jest, by pomóc ludziom odnieść ich pierwszy sukces. To daje niesamowitą energię, by sięgnąć po więcej.
M.S.: Jaki jest Pani plan kariery na najbliższy okres?
Magdalena Szewczuk: Cele mam jasno określone. Chciałabym w ciągu najbliższych trzech lat, czyli do swoich 30. urodzin, wypromować jeszcze 24 grupy liderskie, żeby łącznie mieć ich 50, choć, co prawda, nie ma takiego tytułu przewidzianego jeszcze w naszej strukturze. Nie chodzi zresztą o tytuł, bo on nie jest istotny, dla wielu ludzi nic on nie znaczy, dla mnie jest ważne to, co mam, ile zarabiam, jaki styl życia prowadzę. Bardzo mi zależy, aby osoby, z którymi współpracuję też sięgały po coraz wyższe tytuły. Sukcesy moich ludzi są moim największym sukcesem. To nie sztuka, że Ty zarabiasz, jeśli Twoi współpracownicy nie zarabiają wystarczająco dobrze.
M.S.: Jakie są Pani największe wyzwania w codziennej pracy dyrektora sprzedaży?
Magdalena Szewczuk: Praca z ludźmi jest wyzwaniem. Wszystko opiera się na właściwej komunikacji i tworzeniu odpowiednich relacji, bez tego nie da się rozwinąć biznesu. Wyzwaniem dla mnie jest przekazanie wiedzy, którą posiadam swoim ludziom, w taki sposób, by oni praktycznie chcieli z niej skorzystać, aby wcielali ją w swoją pracę.
M.S.: Jakie cechy powinien mieć lider, znajdujący się na stanowisku, jakie Pani zajmuje?
Magdalena Szewczuk: Musi być konsekwentny w swoich działaniach. Sama mam dużo konsekwencji w sobie – nie poddaję się przy niepowodzeniach, czy porażkach, choć też takie ponoszę. Zawsze mówię, że nie ma sukcesu bez porażek i tak właśnie jest. Kolejną cechą jest umiejętność wyznaczania celów. Ludziom często wydaje się, że mają cele, a tak naprawdę mówią, że chcieliby mieć lepiej, chcieliby mieć więcej i nie ma żadnych konkretów.. Każdy lider musi potrafić wyznaczać cele dla siebie i pomóc przy ustalaniu celów swoim ludziom.
Lider musi poza tym posiadać wiele kompetencji. Musi pogłębiać wiedzę poprzez czytanie-książek, słuchanie płyt motywacyjnych, udział w szkoleniach. Dla mnie każde szkolenie, w którym biorę udział, mimo że sama prowadzę ich bardzo wiele, jest niezwykle cenne. Człowiek nigdy nie wie wszystkiego. Jak ktoś inny prowadzi dane szkolenie uczestniczę w nim, jako słuchacz, na niektórych jestem po raz piąty czy dziesiąty, a mimo wszystko i tak siedzę w pierwszym rzędzie i notuję, za każdym razem wynosząc z niego coś innego. Prawdziwy lider nigdy nie powie, że wie wszystko najlepiej.
M.S.: Jak liczny zespół Pani podlega?
Magdalena Szewczuk: Moja struktura liczy około 40 00 przedstawicieli w Polsce. Mam pod sobą 26 niezależnych osób na stanowiskach kierowniczych – od lidera do starszego dyrektora generalnego, czyli najwyższy poziom u mnie w grupie, i każda z tych osób ma swoich liderów. Oczywiście, nie mam kontaktu ze wszystkimi przedstawicielami kontaktuję się raczej z liderami grup. Na tym polega zarządzanie.
M.S.:, Dlaczego warto pracować w Betterware?
Magdalena Szewczuk: Po pierwsze, każdy może spróbować swoich sił w tej firmie i liczyć na szkolenia i na pomoc czy wsparcie osób, które się tym zajmują. Poza tym mamy bogaty asortyment produktów. Mogą one trafić do każdego klienta. Nasza firma specjalizuje się w środkach czyszczących i to jest produkt bazowy od 83 lat, jednak gdybyśmy ograniczyli się tylko do tej kategorii grupa klientów by się zawęziła, bo produkty te nie są szybko zużywalne. Dlatego też mamy inne kategorie – produkty do kuchni, garderoby, prania, prasowania, przechowywania itp. Dodatkowo firma wprowadza naturalne produkty Blue Nature. Znajdziemy tam naturalne produkty z Morza Martwego, olejki do aromaterapii i absolutny hit Mega Life, czyli sok, który jest bombą antyoksydacyjną – a to są produkty dla każdego. Sprzedawcy Betterware mogą skupić się na poszczególnych kategoriach produktów. Mamy też dla menedżera jasno określoną ścieżkę kariery. Możne on zarabiać na sprzedaży – wówczas jest to biznes jednoosobowy, czyli jeśli jesteśmy aktywni, sprzedajemy to zarabiamy. Gdy nasza aktywność spada to i zyski maleją. Można też zdecydować się na budowanie struktury sprzedaży, de facto wówczas poszukuje się klientów, którym oferuje się dodatkowe przywileje. Wówczas nie sprzedaje się bezpośrednio, a korzyści powstają z ogólnego obrotu, który powstaje. Ludzie kupują na własne potrzeby, polecają rodzinie, znajomym i powstaje obrót z którego firma wypłaca należne premie.Jeśli ktoś chce zbudować stabilny biznes, mieć dochody pasywne, to marketing sieciowy jest najlepszym wyborem. Trzeba oczywiście założyć sporą aktywność przez pierwsze lata, ale w żadnej innej branży nie można tak szybko awansować, a co więcej tu nie ma ograniczonych miejsc na stanowisko. Każda osoba rozpoczyna w punkcie zero, a od zaangażowania zależy dalsza naszej kariery. To tez jedyna branża, w której można zacząć zarabiać jednocześnie dopiero ucząc się tego biznesu.
M.S.: Dziękujemy za rozmowę