Rozmowa z organizatorem Śląskiego Kongresu Menedżerów Sprzedaży Wiesławem Bełzem

Wiesław Vasco Bełz – menedżer, dziennikarz, praktyk i teoretyk marketingu. Organizator 70 imprez konferencyjnych. Autor książek, artykułów i filmów. Twórca oraz redaktor naczelny kilku czasopism (od marketingu po alpinizm). Członek-założyciel Śląskiego Towarzystwa Marketingowego.



Menedżer Sprzedaży: W 2005 roku przyłożył pan rękę do powstania Śląskiego Towarzystwa Marketingowego. Skąd pomysł powołania takiej organizacji? Dlaczego na Śląsku?

Wiesław Bełz: Towarzystwo powstało rzeczywiście w regionie, jednak marketing potrzebuje organizacji ogólnokrajowej. I o takiej myśleliśmy! Gdy jednak przed siedmiu laty zakładaliśmy nasze stowarzyszenie, podjęliśmy decyzję, przemyślaną, długo dyskutowaną, by stworzyć wpierw organizację ze Śląskiem w nazwie. Z perspektywy czasu można stwierdzić, że to był dobry krok!



M.S.: Czy aby na pewno?

W.B.: Tak! Gdybyśmy wówczas pokusili się o nazwę „polskie”, bylibyśmy dziś w innym miejscu – o kilka długości w tyle. Dlaczego? Ponieważ mimo Internetu i wielkich możliwości komunikacyjnych stwarzanych przez technologię, pewne rzeczy jednak nadal robi się lepiej twarzą w twarz.



M.S.: To co się udało?

W.B.: Najważniejsza jest integracja środowiska ludzi parających się marketingiem. Organizacja liczy dziś ponad 100 osób. Jest też konkretny dorobek: trzy wielkie kongresy, 40 „Wieczorów z marketingiem”, bardzo rozbudowana strona internetowa i najświeższe, pionierskie w skali kraju przedsięwzięcie, plebiscyt  „Najważniejsze w marketingu”. Właśnie podsumowujemy jego wyniki!



M.S.: A co z planem powołania organizacji ogólnopolskiej?

W.B.: Żyje! Krok po kroku wcielamy w go w życie. Jednak nie sztuką było by powołanie struktury ze słowem „polskie”. Aby takie działanie miało istotną treść, trzeba miarodajnych członków, reprezentantów różnych środowisk, uczestnictwa branżowych mediów, patronatów uczelni i zaangażowania dotychczasowych, działających w tym obszarze organizacji. No i ustalenia czym takie stowarzyszenie miałoby się zajmować. Wbrew pozorom, wcale nie jest to oczywiste

Do zrobienia jest wiele. Zadziwiająco! Choć słowo marketing jest dziś w powszechnym użyciu, poziom kompetencji uprawiających go kadr jest niezbyt wysoki. Fachowców z prawdziwego zdarzenia nie jest zbyt wielu. A więc certyfikacja umiejętności. Drugi problem to zła twarz naszej dyscypliny. Marketingowi przypisuje się wszelkie możliwe współczesne grzechy!

Co prawda każdy świat musi mieć swego „złego” , ale nie uważam, by musiał być nim akurat marketing! To prosta, intuicyjna dyscyplina wiedzy, zestaw nietrudnych umiejętności, będących podstawą działalności gospodarczej. Dodajmy, że jest to bazowa, niezwykle użyteczna umiejętność, bez której świat funkcjonowałby nieporównanie gorzej.



M.S.: Co w takim razie z tą organizacją? Kiedy spodziewać się jej powstania?

W.B.: Do końca roku chcielibyśmy powołać komitet założycielski, ustalić zręby programu, rozpocząć prace nad statutem. A w grudniu zwołać ogólnopolski, duży kongres. Na nim powołamy stowarzyszenie – Polskie Towarzystwo Marketingowe. I od nowego roku – 2013, mogłoby już ono podjąć działalność. Wbrew pozorom wcale nie mamy tak wiele czasu!



M.S.: Ambitne zamierzenia! Życzę powodzenia w ich realizacji.