Rozmowa z dyrektorem oddziału w Energy Invest Group

Tomasz Wiśniewski jest dyrektorem oddziału w Energy Invest Group, firmie powołanej w celu promowania i rozwoju energetyki wiatrowej. Zajmuje się poszukiwaniem współpracowników i inwestorów w Polsce. 



M.S.: Branża energii pozyskiwanej z wiatru jest chyba dosyć nowa w Polsce?

Tomasz Wiśniewski: Pierwsze Elektrownie wiatrowe zaczęto w Polsce budować już w 1996 r. ale największy przełom w branży nastąpił w 2010 r., gdy nasz rząd wprowadził odpowiednie regulacje prawne  w tym zakresie. Firma, która buduje nasze elektrownie  – Siłownie Wiatrowe SA – działa najdłużej w branży. Pan Wojciech Romaniszyn założył ją w 2001 r. W 1996 roku zaczął planować budowę pierwszej farmy wiatrowej, która zakończyła się w 2001 r.

 

M.S.: Czy warunki wiatrowe w Polsce nie są niekorzystne pod budowę elektrowni wiatrowych?

T.W.: W Polsce warunki wietrzne mamy takie same jak w całej Europie, identyczne jak na przykład w Niemczech, przecież wiatr nie zatrzymuje się na granicy. Zaraz za naszą zachodnia granicą zaczyna się cały las turbin wiatrowych. Niemcy są liderem w Europie, mają 27 tysięcy MW elektrowni wiatrowych, a w Polce jest ich zaledwie 1600 MW. My jesteśmy białą plamą na mapie Europy, co jest dobrym sygnałem, bo w tej chwili możemy to zmienić. Dotychczas nie było przyjaznego prawa, które umożliwiałoby budowanie farm wiatrowych. Niedawno, bo w 2010 roku, pojawił się obowiązek odkupu energii elektrycznej przez operatorów z odnawialnych źródeł energii, Potrzebujemy coraz więcej energii, musimy jako kraj członkowski spełniać także wymogi UE.. Jak na razie mamy 4,1 procenta zielonej energii, a musimy do 2020 r. produkować 15 procent. Poza tym, gdy spalimy już wszystko co może zostać spalone na tej planecie, zostaną jedynie odnawialne źródła energii.

 

M.S.: Czy w Państwa branży jest duża konkurencja?

T.W.: Najbogatsi Polacy, już budują, lub już zbudowali, elektrownie wiatrowe ich projekty powstają często bez rozgłosu. My jesteśmy firmą, o której zrobiło się już głośno, gdyż mamy w planach dotrzeć do  inwestorów ze średnimi portfelami, dla których, bariera wejścia w branżę OZE była dotychczas  zbyt wysoka. Nasza firma daje możliwość zainwestowania osobom, które mają na przykład 6 000 złotych rocznie na inwestycje. Od takiego pułapu można objąć udziały w „elektrowni”, a zyski są tak samo, wysokie, jak dla większych inwestorów.

 

M.S.: Jakie są największe wyzwania w tej branży?

T.W.: Największym wyzwaniem branży OZE jest wypełnienie zobowiązań nałożonych na nas przez Unię Europejską, aby do 2020 r. produkować z odnawialnych źródeł energii 15%. Patrząc na obecne tempo prac, zadanie jest bardzo trudne. Na szczęście polskie prawodawstwo wspiera rozwój tego sektora, co powoduje stale rosnące zainteresowanie inwestycjami w OZE.

 

M.S.: Z jakimi problemami spotykacie się w Polsce?

T.W.: Polacy są bardzo nieufni i każdą nowość najpierw muszą bardzo dokładnie sprawdzić . W modelu, który proponujemy, jest rozproszony akcjonariat wielu inwestorów, którzy obejmują udziały w spółce celowej budującej elektrownie wiatrową. Ten model znany jest na Zachodzie od wielu lat, ale w Polsce jest nowością i nikt nie może się pochwalić, że ma udziały za dwadzieścia parę tysięcy w wiatraku i ile konkretnie dywidendy dostaje.

 

M.S.: Jako nowa firma w nowej branży z niekonwencjonalnym systemem sprzedaży w Polsce, jak radzicie sobie na rynku?

T.W.: W tej chwili mamy powołane 4 spółki i ponad 100 udziałowców objęło notarialnie w nich udziały. Najmniejszy poziom wejścia to jest 6 000 złotych przez 4 lata. Ten sposób zarabiania jest doskonałą alternatywą dla funduszy inwestycyjnych, które nie zawsze zarabiają, a w tym przypadku mamy około 20 procent pewnego zarobku.

 

M.S.: Co Pan osobiście uznaje za największe wyzwanie w swojej pracy?

T.W.: Nieustanną walkę z czasem. Zaplanowanie kalendarza przy tylu oddziałach, by nie umknęły ważne rzeczy to duże wyzwanie. Umiejętność priorytetowania spraw jest podstawą. Ważne jest  także usamodzielnianie pracowników, poprzez systematyczne szkolenia i coachingi, aby mogli działać, bez mojej pomocy, aby byli wręcz lepsi ode mnie.

 

M.S.: Jakie są Pana główne zadania na stanowisku Dyrektora Oddziału?

T.W.: Przede wszystkim tworzę oddziały firmy w całej Polsce. Nadzoruję rekrutacje pracowników i pozyskiwanie inwestorów. Teraz, największy nacisk stawiamy na poszukiwanie współpracowników głownie zgłaszają się do nas doradcy i pośrednicy finansowi, którzy mają kontakt z inwestorami, szukającymi nowych form inwestowania. W obecnej sytuacji, gdy na giełdzie obserwujemy trend boczny, fundusze nie zarabiają i elektrownie to dla nich alternatywa. W tej branży piękne jest to, że mamy całkowitą niezależność od rynków kapitałowych tzn. co roku jest zysk i rośnie minimum o poziom inflacji, bo musimy pamiętać  że ceny energii elektrycznej to główna składowa koszyka inflacyjnego.

 

M.S.: Jakie cechy powinien mieć menedżer, który znajdowałby się na pańskim stanowisku?

T.W.: Musi być niepoprawnym optymistą. Ważna jest również systematyczność i dążenie do celu oraz dokumentowanie tego, co się robi, analiza działań oraz wyciąganie wniosków.

Najlepszy klient to jest klient z polecenia, jeśli ktoś dojdzie do mistrzostwa w networkingu, budowaniu relacji i zbieraniu rekomendacji, to ma zdecydowanie łatwiej. Mam obecnie taką sytuację, że nie jestem w stanie spotkać się ze wszystkimi zainteresowanymi, którzy się do mnie zgłaszają– bo jest ich bardzo dużo. Dzisiaj OZE to temat, na który każdy chce rozmawiać, każdy o tym słyszał.

 

M.S. Z jakimi problemami spotyka się Pan w zarządzaniu zespołem?

T.W.: Rolą menedżera jest wieczne przypominanie, co czasem wymaga dużej cierpliwości , ale zdaję sobie sprawę, że wszyscy jesteśmy ludźmi i taka jest moja rola. Czasami muszę nauczyć  myśleć samodzielnie współpracownika, wspierać go, gdy z czymś sobie nie radzi lub motywować. Jeśli współpracownik nie osiąga zamierzonych efektów łatwo traci zapał i wtedy trzeba pomóc mu przeanalizować wyniki i wyciągnąć wnioski na przyszłość.

 

M.S.: Dlaczego warto pracować w Energy Invest Group?

T.W.: Przede wszystkim dlatego, iż jest to branża przyszłościowa, wysoko akceptowana społecznie, ekscytująca, zwłaszcza dla osób z zacięciem technicznym. Daje poczucie, że robi się potrzebne rzeczy, a przy okazji zapewnimy ludziom utrzymanie. Wszyscy wiemy, że z ZUS-u nic nie będzie. Jeśli na 4 lata przed emeryturą ktoś zainwestuje w energię wiatrową – 24 000 x 4 lata to będzie otrzymywał około 20 000 – 24 000 rocznie dywidendy, czyli dojdzie mu np. 2000 miesięcznie do jego emerytury. To naprawdę dobra perspektywa.

 

M.S.: Dziękuję za rozmowę.