Bełkot przeszkadza w biznesie

img_303
„Zanim przemówisz obróć siedem razy język w gębie” napisał kiedyś Galileusz, specjalista, jak wiadomo, od obrotów sfer niebieskich. Miał na myśli usprawnienie aparatu mowy, a konkretnie, jego rozgrzewkę przed ważnymi wystąpieniami publicznymi.



Po narodzinach człowieka, pierwsze chwile, minuty, godziny, dni i tygodnie, związane są z dźwiękami nieartykułowanymi. Nim padnie pierwsze słowo, nim mały człowiek przemówi, wpierw gaworzy, popiskuje, pohukuje, krzyczy, płacze, a czasem i wrzaśnie. I tak jest od zawsze. Zanim człowiek zaczął świadomie używać języka, już coś mówił, rozmawiał, przemawiał, dyskutował, negocjował, oddziaływał na innych, występował publicznie. Jednym słowem, zanim poznamy znaczenie słów, potrafimy je artykułować.

Z czasem, po pierwszych, nieporadnych dźwiękach, pojawiły się słowa, zwroty, zdania. Tembr głosu, tempo mówienia, ton, siła głosu, to elementy wpływające na odbiór naszej mowy, a co za tym idzie na skuteczności przekazu.



Warto pamiętać, że mowa wyróżnia nas ze świata zwierząt. Nawet najmądrzejszy mówca, jeśli nie będzie dobrze słyszalny, zanudzi słuchacza, będzie mówił niewyraźnie to, nie osiągnie pożądanego celu.



Sprawność mówienia zależy w dużej mierze od sprawności aparatu mowy, języka, warg, żuchwy, zgryzu, podniebienia miękkiego. Pocieszającym jest fakt, że te elementy można wyćwiczyć.



Czasami warto zastanowić się nie nad tym, co mówią inni, tylko… jak ja mówię? Dlatego najlepiej jest wykorzystywać wszelkie okazje i nagrywać swoje publiczne wypowiedzi, by samemu lub najlepiej pod okiem specjalisty od dykcji, móc przeanalizować własny sposób komunikowania.



Głosem oddziałujemy na innych. Weźmy proste kryterium – głos niski czy wysoki.

Okazuje się, że ok.95% kobiet pytanych o to;” jakiego głosu męskiego lubisz słuchać, oczywiście bez nazwisk, a jedynie w kategorii wysoki, średni, niski”, odpowiada – niski. Dodając potem, że jeszcze ciepły, ciemny, chrapliwy lub taki jak u Żebrowskiego czy Malajkata.



Mężczyźni (ok.85%) pytani o to samo w stosunku do kobiet odpowiadają: średni – ale uwaga – z tendencją do niskiego. Nie za nisko, ale i nie piskliwie. Co ciekawe, dotyczy to zarówno sytuacji biznesowych, zawodowych, jak i relacji prywatnych, osobistych.

Głos można obniżyć. Skuteczną metodą jest „coś” bez filtra i „coś” ze Szkocji. Metoda przyjemna, niestety można przetrenować i co na to nasz organizm? Najprostszą metodą na obniżenie głosu jest nie wysypianie się, co akurat nie jest trudne. Im niższy głos tym lepiej.



W badaniu różnych płci, okazało się również, że kobiety, wolą słuchać kobiet o średnim tembrze głosu, a mężczyźni niskich męskich głosów. Najbardziej przeszkadza nam sytuacja, w której co innego widać, a co innego słychać. Na przykład, gdy dwumetrowy postawny mężczyzna mówi falsetem, a drobna kobieta basem. Doświadczamy zaburzenia kanału wizualnego i słuchowego. Cecha ta przeszkadza głównie w wystąpieniach publicznych. Klasycznym przykładem są prognozy pogody w różnych stacjach telewizyjnych, kiedy to prowadząca lub prowadzący, oznajmia nam z uśmiechem na ustach: „jutro drastyczne pogorszenie pogody i gwałtowny spadek temperatury”. (Spróbujcie to powiedzieć na pełnym uśmiechu i zobaczcie reakcję otoczenia).

Musimy uważać, aby przekaz był spójny.Zdanie „Zwalniam Pana”, można wypowiedzieć na kilka sposobów(złość, żal, radość, płacz, obojętność itd.) i za każdym razem, co innego znaczy.



Oczywiście można celowo „zaburzać” przekaz, co stosuje się głównie w polityce i biznesie (negocjacje, przemówienia, motywowanie pracowników), a co doskonale można wyćwiczyć na jedno lub dwudniowym szkoleniu.



Zanim nasz rozmówca usłyszy, co do niego mówimy, już odczytuje intencje, nastrój. Czasami może w ogóle nas nie rozumieć, a sens wypowiedzi odczyta bezbłędnie. Szekspir, jednemu ze swoich bohaterów, włożył w usta następujący tekst:” Rozumiem furię w twoich słowach, ale nie rozumiem słów”. I to często zdarza się w naszych relacjach z innymi.



Naukowcy badający wpływ poszczególnych kanałów komunikacji, określili bardzo niewielki przedział czasu, w którym następuje nasza ocena drugiej osoby – ok. 5 sekund. Trzeba być ostrożnym w tego typu podejściu do człowieka. Ludzi nie da się do końca zmierzyć i zwarzyć w procentach i sekundach, bo każdy z nas, na szczęście, jest inny. Natomiast proporcje są prawdopodobne: ok. 7%, co mówimy(treść), ok. 38% jak mówimy (głos) i ok. 55% jak wyglądamy (ciała). I bez względu na to, czy 5, czy 20 pierwszych sekund decyduje o powodzeniu w kontaktach z innymi ludźmi, to pamiętajmy, że pierwszego wrażenia nie da się zrobić po raz drugi. Dotyczy to również sposobu naszego mówienia, czyli formy. A jak pokazują media, wielu opiniotwórczym osobom publicznym brakuje nie tylko formy, ale i treści. Ale tego się raczej nie zdobywa na kursach miękkich kompetencji menedżerskich.



Mirosław Oczkoś

Ekspert LANGAS GROUP

www.langas.pl



Polecane książki: 7 najcenniejszych sekretów w sprzedaży